Przedziwne jest, jak mikro decyzje, małe, luźne i teoretycznie bez większego znaczenia potrafią zmienić całe życie. Dużo znam takich przypadków, sam takich przerobiłem kilka. Patrząc wstecz, analizując sytuację dochodzę do źródła, do decyzji. Wcale nie do wielkiej typu: "rzucam pracę, zaczynam od nowa", czy: " wyprowadzam się stąd" a raczej do decyzji typu "ok, przejadę się tam, chociaż wiem, że to całkiem bez sensu, ale to tylko tak na chwilę". Najczęściej tak jest początek czegoś nowego, czegoś innego, czegoś nieprzewidywalnego. Później z każdym krokiem coraz trudniej się wraca, coraz bardziej plącze, brnie i nie wiadomo kiedy ląduje gdzieś daleko.
"Kto siedzi niech baczy żeby nie upadł", trzeba być czujnym.